Posłanka PiS o konieczności strzelania do fok. Minister odpowiada

Dodano:
Dorota Arciszewska-Mielewczyk Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok
– Odcinam się od jakiegokolwiek strzelania do fok – deklaruje minister Marek Gróbarczyk, szef resortu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. To komentarz odnośnie słów posłanki PiS Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, która stwierdziła, że najlepsza byłaby zgoda na strzelanie do fok.

O kontrowersyjnych słowach posłanki PiS przypomina stacja TOK FM. Dorota Arciszewska-Mielewczyk powtarza, że najlepsza byłaby zgoda na strzelanie do fok. Na te zwierzęta najgłośniej narzekają rybacy, którzy alarmują od dłuższego czasu, że foki wyżerają łowione przez nich ryby.

Do słów posłanki Prawa i Sprawiedliwości odniósł się szef resortu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk. – Odcinam się od jakiegokolwiek strzelania do fok. Mamy stację na Helu, która otrzymuje dotację unijną w celu rozmnażania fok. A z drugiej strony byśmy strzelali. To paradoks – stwierdził.

„Szkody mogą być rekompensowane przez państwo”

O tym, że nie można uznać całego gatunku foki szarej czy innych fok żyjących w Morzu Bałtyckim za szkodniki, mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prof. Jan Marcin Węsławski, biolog morski, dyrektor Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie. – Dla biologa żadne zwierzę nie jest szkodnikiem. Choć, oczywiście, w pewnych sytuacjach niektórzy ludzie mogą uznać niektóre zwierzęta za szkodniki. Np. rybacy uznają za szkodniki foki, które przypływają na nasze Wybrzeże ze Szwecji i żerują na łososiach złapanych w sieci postawione w ujściu Wisły – wyjaśnił.

Prof. Węsławski zauważył, że szkody czynione przez foki są wyceniane przez Morski Instytut Rybacki i mogą być rekompensowane przez państwo. – To zaledwie kilkaset tysięcy złotych rocznie – drobiazg w porównaniu z odszkodowaniami wypłacanymi za szkody spowodowane przez gatunki chronione w Polsce – dodał.

Źródło: Tok FM / Gazeta Wyborcza
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...